Dobrze wykonane, przemyślane tatuaże zadowalają i nie są utrapieniem. Zdarza się jednak, że malunek na skórze nie wyszedł jak powinien, rozczarował lub… po prostu się znudził. Jeśli nie da się go naprawić/przerobić/urozmaicić, pojawia się myśl o jego zakryciu. O tym, dlaczego to rozwiązanie nie jest takie proste i szybkie przeczytasz poniżej 🙂
Co wpływa na sukces estetycznego zakrycia tatuażu?
- dobranie odpowiedniego motywu
- stworzenie trafnej, mało „przytłaczającej” kompozycji
Zacznijmy od początku. Farby do tatuażu (tak samo jak np. markery) są przezroczyste. Oznacza to, że ciemnego koloru nie da się pokryć jaśniejszym – wszystko, co jest pod spodem będzie prześwitywać w mniejszym bądź większym stopniu. W wykonywaniu coverów chodzi więc o to, by przykryć stary wzór w jak najbardziej trafny, możliwy do wykonania sposób.
Czarne, rozległe tatuaże stwarzają najwięcej problemów i wymagają ogromu pracy. Jeśli posiadasz takowy wzór na swoim ciele – masz dwa rozwiązania. Po pierwsze możesz skorzystać w dobrodziejstw lasera i jest to najbardziej zalecana, a często też jedyna opcja (!). Drugą możliwością jest zakrycie czernią starego tatuażu i wplecenie całości w znacznie większą kompozycję tak, jak na poniższym zdjęciu:
Oczywiście ta druga metoda jest dużo mniej atrakcyjna i niesie ze sobą sporo ograniczeń ( dotyczących m.in. miejsca czy kompozycji wzoru), dlatego też zachęcam gorąco do rozjaśniania tatuażu laserem przed przystąpieniem do ponownego tatuowania.
Dlaczego zabiegi laserem są potrzebne przy zakrywaniu tatuaży?
Główną zaletą jest to, że stwarzają ogrom możliwości. Wyblakły czy choć trochę rozjaśniony tatuaż daje większe pole do popisu w doborze nowego wzoru, kolorystyki czy jego rozmiaru. Pamiętaj, że tatuator nie jest cudotwórcą i mimo najszczerszych chęci pewnych rzeczy nie przeskoczy. Sztuka zakrywania tatuaży to naprawianie w myśl tego, co da się zrobić, a nie tego, co Ty byś chciał jako klient. W praktyce oznacza to tyle, że tatuator nie zakryje Ci czarnego kwadratu żółtym kołem bez kilku-kilkunastu sesji laserem. Nie da się. Po prostu. Ufaj swojemu artyście i nie oczekuj niemożliwego.
Przerwa między jednym, a kolejnym zabiegiem usuwania laserowego tatuażu (w dobrych placówkach!) powinna wynosić minimum 8 tygodni. To właśnie ten długi czas, wiążący się z dodatkowymi kosztami oraz bólem skutecznie zniechęca klientów do korzystania z tego typu pomocy. Musisz jednak wiedzieć, że wszystkie te czynniki wpływają jedynie na Twoją korzyść i często są konieczne w spełnieniu Twojego marzenia o zakryciu niechcianego wzoru.
Podsumowując: coverowanie tatuaży wymaga nie lada wysiłku, zarówno ze strony tatuatora, jak i klienta. Musisz liczyć się z kosztami oraz słuchać sugestii doświadczonego artysty – przyda Ci się do tego otwarty umysł oraz cierpliwość. Jeśli nie wiesz od czego zacząć, służę pomocą:
Jak postąpić w przypadku niechcianego wzoru?
- Zastanów się, co Ci w nim przeszkadza – nie podoba Ci się jego wykonanie czy może w międzyczasie zmienił Ci się gust? W większości przypadków stary tatuaż można naprawić czy urozmaicić, bez konieczności zakrywania.
- Jeśli chcesz pozbyć się go raz na zawsze – wybierz się do studia na konsultację, porozmawiaj o możliwościach, nie oczekuj cudów.
- Jeśli tatuator sugeruje Ci zabieg laserem dla uzyskania lepszego efektu (lub jakiegokolwiek efektu) – posłuchaj go. Nie zbywa Cię ani nie ignoruje – zależy mu po prostu na tym, by jak najlepiej sprostać zadaniu i zrobić fajny, skuteczny cover, z którego będziesz w pełni zadowolony/zadowolona.
- Do zabiegu laserowania wybierz sprawdzoną, polecaną placówkę. O tym, czym kierować się w doborze odpowiedniego artysty mówiłam tutaj.
- Bądź przygotowany/przygotowana na to, że podczas zakrywania niechcianego wzoru tatuator może stosować technikę „freehandu”, czyli rysowania wzoru bezpośrednio na Twojej skórze (by jak najlepiej zamaskować niechciane fragmenty).
Wielu artystów nie podejmuje się zakrywania tatuaży. Powodów jest kilka i ja, jako osoba pracująca w tej branży doskonale je rozumiem. Myślę, że głównymi czynnikami mającymi wpływ na tę decyzję jest konieczność podjęcia znacznie większego wysiłku niż w przypadku tatuaży na „czystej” skórze oraz ewentualne rozczarowanie klienta, który – pomimo wcześniejszych ustaleń – spodziewał się lepszego efektu. Sama niejednokrotnie spotkałam się z taką sytuacją i rzeczywiście dla tatuatora jest mocno deprymująca. Zrezygnowana takim podejściem również przestałam się tym zajmować do czasu, kiedy uświadomiłam sobie, że w ten sposób… nie pomagam.
Osoba posiadająca nieudany tatuaż szuka pomocy, jest zdesperowana i często wręcz zrozpaczona. Wstydzi się swojego ciała i stara się za wszelką cenę je ukryć – zaburza jej poczucie własnej wartości i odbiera pewność siebie. Sama doświadczyłam takiego uczucia dlatego wiem, jak to jest.
Dlatego jeśli jesteś otwarty/otwarta na moje sugestie i uwagi (dotyczące m.in. konieczności wykonania zabiegu laserowego) – jak najbardziej możesz się do mnie zwrócić z pytaniem o cover.
Mam nadzieję, że nieco przybliżyłam Ci ten temat 🙂
Pozdrawiam,
Monika