Od dłuższego czasu zbieram się z zamiarem napisania kilku słów o zadatku, bo zauważyłam, że wielu klientów do tej pory nie rozumie po co on jest i jaką spełnia funkcję przy umawianiu terminu tatuowania.
Zadatek pobierany przez nas to nic innego jak pieniężny rodzaj zabezpieczenia dla studia tatuażu lub tatuatora w przypadku, kiedy klient odwoła termin bądź na niego nie przyjdzie.
Dlaczego większość tatuatorów praktykuje pobieranie zadatku?
1. Po pierwsze wpłata jakichkolwiek pieniędzy a conto tatuażu mobilizuje klientów do podejmowania przemyślanych decyzji odnośnie terminu, jak i samego tematu pracy.
2. Po drugie wpłata zadatku jest dla nas powodem, by zarezerwować dla klienta czas oraz przystąpić do projektowania wzoru zgodnie z jego wytycznymi.
3. Kolejną sprawą jest wypisywanie się klientów.
Jeśli masz umówiony termin, ale nie odbędzie się on z Twojej winy to zadatek Ci przepada. No i ta właśnie kwestia budzi najwięcej kontrowersji, bo mylona jest z zaliczką, która jest zwrotna niezależnie od sytuacji. Sami pomyślcie – po co mielibyśmy pobierać zadatek skoro każdy w dowolnej chwili mógłby odwołać termin bez względu na przyczynę i otrzymać go z powrotem? Nie jest to logiczne w żaden sposób i nie spełnia swojej funkcji. Zapis prawny tej kwestii jest jasny – nie możesz przyjść na umówiony termin ze swojej winy, więc tracisz zadatek, bo nie wywiązałeś/aś się z ustalonej wcześniej „umowy” (czyli w tym przypadku sesji tatuowania).
Jako, że zależy mi na dobrych relacjach z klientami, mogą oni jednorazowo przepisać swój termin bez straty zadatku minimum 2 tygodnie wcześniej. Dlaczego są to aż dwa tygodnie, a nie tydzień albo trzy dni? Odpowiedź jest prosta – w ciągu dwóch tygodni jest cień szansy, że umówię sobie na to miejsce inna osobę i dzięki temu będę miała pracę, a nie dzień przymusowego urlopu. Z kilkuletniego doświadczenia w zawodzie tatuatora wiem, że znalezienie klienta na zastępstwo w terminie krótszym niż 2 tygodnie nie jest możliwe – mało kto jest gotowy w parę dni zorganizować taką ilość gotówki na tatuaż czy wziąć wolne w pracy. W grę też wchodzi oczywiście wykonanie projektu, na który muszę mieć odpowiednią ilość czasu – zwłaszcza jeśli wzór jest żmudny lub coś mi w nim nie idzie.
4. I ostatnia kwestia – nie przychodzenie na umówiony termin.
To chyba najgorszy rodzaj podejścia klientów, totalnie lekceważący. Dlatego chciałam uzmysłowić wszystkim nieodpowiedzialnym osobom, że tatuowanie to nasza PRACA. Jeśli ktoś umawia się, a potem odwołuje na ostatnią chwilę lub nie przychodzi i nie odbiera od nas telefonów to niech nie liczy na jakąkolwiek współpracę w przyszłości. Osobiście skrupulatnie wpisuję takie osoby na czarną listę.
Mam nadzieję, że po tym wpisie będzie już wszystko dla Was jasne 😉
Udanego Sylwestra oraz szczęśliwego Nowego Roku!
Monika